niedziela, 6 września 2015

7.Najważniejsza osoba

Właśnie zamykałam drzwi od pokoju Rose. Dziewczynka wyczerpana ostatnią zabawą z tatą zasnęła w ciągu jednej sekundy. Nawet jej nie przebierałam z różowych leginsów i takiego samego koloru bluzeczki.
Mamy jakieś 4 godziny.
Zeszłam na dół, z niecierpliwością zerkając na telefon. Westchnęłam nie widząc odpowiedzi. Usiadłam na stołku, a do szklanki nalałam sobie wody. Nagle dzwonek do domu rozniósł się po całym pomieszczeniu. Wybiegłam na korytarz i w mgnieniu oka otworzyłam drzwi.
Kochanie.
Przygryzłam wargę i bez żadnych oporów wpuściłam go. Na jego rękach słodko spał mały Matt. Pełne wargi po tatusiu.
Będzie wyrywał laski.
-Chodź, położysz go w pokoju Rosi. -wskazałam ręką na schody, po czym na nie ruszyłam.
 Po cichu otworzyłam drzwi do pokoiku dziecka. Chłopak wszedł w jego głąb, a synka ułożył na małej kanapie.
-Tutaj masz kocyk, okryj go.
Ja w tym czasie zabudowałam dziecko dookoła tak, aby nie mogło spaść. Justin dał mu ostatniego buziaka. Spojrzał na mnie, wziął moją rękę i mocno mnie pociągnął. Drzwi same się za nami zamknęły, a ja zostałam przyparta do ściany.
Śmieszne, jak sytuacja z moim mężem.
-To może by tak sypialnia? Chyba pamiętasz gdzie jest?-tchnęłam prosto w jego usta, odpychając go od siebie.
Justin spojrzał na mnie z wielkim zdziwieniem.
-No co? Mam długo tak czekać? Zaraz się rozmyślę.
I te słowa dotarły do niego. W ciągu kilkunastu sekund znaleźliśmy się w sypialni, gdzie zaczęliśmy pozbywać się swoich ubrań.
-Tęskniłem za tym widokiem-przygryzł wargę, lustrując moje ciało odziane tylko i wyłącznie w czerwoną bieliznę.-Czuję się, jakbym robił to z tobą pierwszy raz, wiesz? -jego pocałunki z twarzy zaczęły zjeżdżać coraz niżej.
Każdy z nich był coraz mocniejszy i bardziej mokry. Moje mięśnie w podbrzuszu zaczęły się z impetem zaciskać, a moje ciało wić.
-Cholera-mruknął, gdy dotarł do górnej koronki fig.
Co mnie zaskoczyło-chłopak nie dobrał się do nich. Jego język stamtąd powędrował aż do stanika.
Byłam mokra i pragnęłam więcej.
-Justin, proszę. Nie baw się ze mną-szepnęłam, ciągnąc za końcówki jego włosów.
Poczułam jego pożerające spojrzenie na sobie. Szybko otworzyłam oczy, spotykając się z jego chytrym uśmieszkiem.
Już myślałam, że zacznie się ze mną droczyć, chcąc mnie doprowadzić na samą krawędź. Jednak tak nie było. Wszystko później potoczyło się tak szybko. Nagle zaczęliśmy się kochać bez opamiętania. Zatapiając się w sobie wzajemnie.
Dla nas świat teraz nie istniał. Moje myśli były puste. Skupiona byłam na jego ruchach, jego ciele prężącym się nade mną.
Magiczna chwila.
-Kurwa-usłyszałam, a mój środek wypełnił się ciepłą cieczą.
Nie wytrzymałam, krzyknęłam. Musiałam. Czułam, że gdy tego nie zrobię, to wybuchnę. Razem z krzykiem pojawił się orgazm, który sparaliżował całe moje ciało. Drżałam. Nie z zimna, nie ze zmęczenia. Drżałam od jakości tego orgazmu. Dawno nie przeżyłam takiego mocnego.
-Ćśśiii skarbie-jego język wbił się w moje usta.
To było wszystko, co teraz potrzebowałam.
On, Ja, cisza i spokój.
-Kochasz go?
-Nie.
Nawet nie musiałam się zastanawiać nad odpowiedzią.
-To ty jesteś tym facetem, którego kocham już od kilku lat. Obiecaliśmy sobie, pamiętasz?
Justin pokiwał głową, otulając mnie ramieniem. Jego opuszki palców delikatnie masowały mój kręgosłup. Przeszły mnie ciarki.
-Zimno ci?-szepnął,muskając moje czoło.
-Nie. Justin, ale co my robimy? Mamy rodziny. Nie czujesz się z tym źle?
Musiałam o to zapytać. Musiałam wiedzieć, czy on czuje to, co ja. Czy jest gotowy wszystko porzucić po to, by być ze mną. Co on na ten temat myśli. Czy ja mam zastąpić mamę Mattowi? Czy on chciałby być drugim tatą dla Rosi?
-Oczywiście, czuję niepokój. Ale wiem, że wszystko się ułoży. Będziemy jeszcze szczęśliwą rodziną, która będzie prowadziła idealne życie. Uwierz mi.
Odetchnęłam z ulgą. Chociaż przypuszczałam taką odpowiedź, bałam się. Bałam się, że nie znam go na tyle, żeby móc to stwierdzić. Osoba dla ciebie najbliższa zawsze może okazać się najmniej znana.

Nim się obejrzałam znowu zaczęliśmy się kochać. To nie był seks, to była miłość. Możecie pomyśleć, że jestem głupia mówiąc, że to jest różnica. Ale jest. To się czuje.
-Kochanie! Wróciłam wcześniej!-usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi, a zaraz po nim głos mojej mamy.
To Koniec.
~*~
Mogę powiedzieć tylko przepraszam.
Zostańcie tu ze mną, a ja obiecuję, że się wszystko zmieni.
Potrzebuję tylko czasu.

3 komentarze:

  1. Przepraszam za spam
    Chciałabym bardzo serdecznie zaprosić wszystkich na FF o Justinie o mam nadzieje niespotykanej fabule.
    http://we-will-fight-together.blogspot.com

    ZAPRASZAM :)

    OdpowiedzUsuń